Mały protest na początku meczu nie zachwiał formy, jaką w ostatnim czasie prezentuje Lechia Gdańsk. Drużyna Johna Carvera pokonała u siebie bardzo mocną wiosną Koronę Kielce, odnosząc tym samym czwarte zwycięstwo domowe z rzędu. Było bardzo blisko remisu, ale decydujący cios w samej końcówce dał gospodarzom trzy punkty. Po tym triumfie sytuacja na dole tabeli stała się bardziej klarowna. Jedynie Puszcza Niepołomice matematycznie może nadal zagrozić Lechii w utrzymaniu, a z ligą pożegnały się Śląsk Wrocław i Stal Mielec.
Godną pochwały dyspozycję w końcówce sezonu Lechia Gdańsk. Jeszcze jakiś czas temu beniaminek mocno walczył o to, by wydostać się ze strefy spadkowej. Gdy pojawiały się ku temu okazje, nie zawsze udawało się z nich skorzystać. W pewnym momencie nastąpił jednak wielki przełom i biało-zieloni z kolejki na kolejkę przybliżają się do utrzymania w Ekstraklasie.
Kluczem do tego okazały się mecze domowe. Przed niedzielnym spotkaniem z Koroną Kielce, zespół Johna Carvera miał serię trzech zwycięstw z rzędu przed własną publicznością i to dawało im wiatr w żagle w najważniejszym momencie sezonu. Seria ostatecznie została przedłużona i dopisanie kolejnych trzech punktów daje drużynie jeszcze większy handicap przed dwoma ostatnimi kolejkami w sezonie.
Emocjonujący pojedynek dwóch rewelacji wiosny
Spotkanie drużyn dwóch świetnych wiosną trenerów zwiastowało emocjonujące starcie i takim też się okazało. Lechia Gdańsk weszła w ten mecz bardzo dobrze i szybko objęła prowadzenie po rzucie karnym, po czym umiejętnie kontrolowała przebieg gry. Gospodarze mieli później okazje na podwyższenie prowadzenia, a dopięli swego tuż przed przerwą. Wydawało się, że wynik 2:0 u siebie zapewni spokój w drugiej odsłonie, skoro ostatnio u siebie trudno Lechię pokonać.
Korona Kielce jednak wiosną potrafiła zaskakiwać niejednokrotnie i tak też stało się tym razem. Drużyna Jacka Zielińskiego po przerwie szybko strzeliła kontaktowego gola, po fantastycznym uderzeniu z rzutu wolnego Wiktora Długosza.
WIKTOR DŁUGOOOOSZ! 😱🔥 Przepiękna bramka z rzutu wolnego! 🔝 Korona łapie kontakt w Gdańsku!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/bIi9xNJt8c
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 11, 2025
Trzeba przy tym zaznaczyć, że dla 24-latka był to pierwszy gol w tym sezonie, a drugi w całej historii występów w Ekstraklasie. Ostatniego i jedynego strzelił w lipcu 2021 roku, w barwach Rakowa Częstochowa. Na tym jednak Długosz postanowił nie zakończyć swoich popisów tego dnia i dziesięć minut później po płynnej akcji strzelił drugiego gola, doprowadzając tym samym do remisu.
***
Wiele wskazywało na to, że spotkanie skończy się remisem, co można by było uznać za sprawiedliwy podział punktów. Korona w drugiej odsłonie była bardziej konkretna od Lechii, ale po drugim golu jej kolejnym atakom brakowało finalizacji. Właśnie po jednej takiej sytuacji w samej końcówce i udanej interwencji w obronie, gospodarze przeprowadzili konkretny kontratak. Camilo Mena standardowo zrobił dużą robotę na prawej stronie, a jego podanie wykończył Kacper Sezonienko.
𝐆𝐎𝐋! 𝐆𝐎𝐋! 𝐆𝐎𝐎𝐎𝐎𝐎𝐋! 𝐊𝐀𝐂𝐏𝐄𝐑 𝐒𝐄𝐙𝐎𝐍𝐈𝐄𝐍𝐊𝐎! ⚽ Lechia strzela na zwycięstwo w samej końcówce meczu! 🔥🔥 pic.twitter.com/vQ7TvHViDI
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 11, 2025
Skoro było przełamanie Długosza, to obejrzeliśmy w tym meczu i przełamanie Sezonienki. 22-latek miał na koncie także tylko jedno trafienie na boiskach ekstraklasy, które zaliczył we wrześniu 2021 roku. Tutaj świetnie się odnalazł w polu karnym i dał swojej drużynie bardzo cenne zwycięstwo. Kolejny raz Lechia pokazała charakter i tu ewidentnie widać świetną pracę wykonaną przez trenera Carvera.
W tle mały protest piłkarzy
Przed startem tego bardzo przyjemnego dla oka meczu, byliśmy świadkami niespotykanej sytuacji. Na murawę wyszli tylko zawodnicy Korony Kielce, a Lechia na moment pozostała w tunelu. Przez kilka minut na tej murawie się nie pojawiała, czym wprawiła kibiców w lekką konsternację. Ostatecznie piłkarze gospodarzy wyszli z tunelu i bez dalszych opóźnień rozpoczęli ten mecz. Jaki był powód tego protestu? Odpowiedź od razu wydawała się bardzo prosta, skoro w klubie są ciągłe problemy z regularnością w wypłatach.
Po meczu pytany o to John Carver przyznał to wprost: „Wiem jedynie tyle, że piłkarze protestowali, bo chcieli otrzymać swoje premie i pensje„. Tuż po meczu w szatni drużyny pojawił się Paolo Urfer i padły tam rzekomo obietnice uregulowania pensji w nadchodzącym tygodniu. Takie słowa padały od zawodników, którzy rozmawiali potem z dziennikarzami. Nasz redaktor Piotr Potępa, bardzo dobrze poinformowany w temacie Lechii twierdzi, że to już nawet pewne, że pieniądze będą.
W nadchodzącym tygodniu środki zorganizowane przez Paolo Urfera trafią na konto Lechii Gdańsk.
Wtedy rozpocznie się proces regulowania zaległych wynagrodzeń. Dwie pensje wstecz plus ta, która ma termin do 15.05.
Chodzi o wynagrodzenia podstawowe. Premie są uregulowane. pic.twitter.com/LAk9CePxMG
— Piotr Potępa (@PiotrPotepa) May 11, 2025
Czy jednak finalnie Paolo Urfer dotrzyma słowa? Należy mieć nadzieje, że faktycznie te pieniądze zdołał nagle zorganizować. Kwestia tylko, czy potem znowu nie będą rosły następne zaległości… To chyba jest nieuniknione.
Niepewna przyszłość Johna Carvera?
Dosłownie kilka dni temu w mediach pojawiły się informacje, że po sezonie z Lechią może się pożegnać John Carver. Umowa doświadczonego trenera jest skonstruowana tak, że po wywalczeniu utrzymania przedłuża się automatycznie. Jest tam jednak też zapis, że bardzo łatwo będzie można ją rozwiązać z powodu zaległości. Więc tutaj pojawia się oczywiście problem, który nikogo nie powinien dziwić. Trudno jest na dłuższą metę wytrzymywać takie realia w klubie, nawet jeżeli udało się stworzyć fajną drużynę, mającą wiele imponujących wyników wiosną.
Carver pytany o tę sytuację cały czas powtarza, że skupia się na piłce nożnej i na tym, by Lechia Gdańsk została w Ekstraklasie. Przed meczem z Koroną nawet nieco dementował te doniesienia o możliwym odejściu i twierdził, że na dalsze decyzje przyjdzie czas. Nie ma jednak tajemnicy w tym, że w klubie rozważają już inne opcje na ławkę trenerską. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że trudno będzie zatrzymać Carvera w klubie – o ile ktokolwiek będzie próbował to uczynić. Po sezonie przekonamy się, jak ten temat zostanie zakończony.
Lechia Gdańsk jeszcze utrzymania nie przyklepała
Zwycięstwo Lechii z Koroną spowodowało, że w PKO BP Ekstraklasą pożegnały się dwie drużyny – Śląsk Wrocław i Stal Mielec. Emocje w walce o utrzymanie mocno opadają, a jedyną drużyną mogącą zaszkodzić gdańszczanom jest Puszcza Niepołomice. Zespół prowadzony przez Tomasza Tułacza ma stratę ośmiu punktów do Lechii i trzy mecze do rozegrania. Dodatkowo w razie zrównania się punktami, ma także lepszy bilans spotkań bezpośrednich.
Wyliczenia Pawła Mogielnickiego jasno jednak pokazują, że szanse na uratowanie ligi są znikome, ale oczywiście nadal są. Puszcza ma przed sobą mecze ze Stalą Mielec, Widzewem Łódź i Śląskiem Wrocław. W przypadku wygrania wszystkich trzech spotkań, Lechia Gdańsk nie może wygrać żadnego meczu, a zagra jeszcze z Pogonią Szczecin i GKS-em Katowice. Matematyka nadal daje nadzieje Puszczy, ale realia są takie, że tutaj musi dość do olbrzymiego cudu. Nie mamy tu jednak na myśli cudu z licencją, bo wszystko wskazuje, że Lechia Gdańsk licencję po odwołaniu otrzyma.
Ryzyko spadku:
Stal, Śląsk po 100%
Puszcza 98,6%
Lechia 1,4%— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) May 11, 2025
Jednak dopóki piłka w grze, niczego nie można skreślać. Dopóki oficjalnie nie będzie utrzymania, to Lechia Gdańsk musi być w pełni skoncentrowana na swojej pracy i John Carver także to wie doskonale i nad tym zapanuje.